Oddany restaurator Johnny Brann wdał się w bójkę o nabożeństwo żałobne upamiętniające poległych policjantów i żołnierzy w sercu Grand Rapids w stanie Michigan.
Historia zaczęła się w 2018 r., kiedy lokalni urzędnicy argumentowali, że wystawa wykracza poza to, co było dozwolone pod względem oznakowania.
Przez lata w USA toczyło się wiele dyskusji na temat flag i emblematów. Wydaje się, że to delikatny temat.
Kiedy właściciel restauracji Brann’s Steakhouse w Grand Rapids osiągnął punkt krytyczny w 2018 r., jedna z takich historii przyciągnęła wiele uwagi. Wszystko zaczęło się, gdy budynek Brann’s Steakhouse na Leonard Street otrzymał nadmierną ilość oznakowań, co skłoniło Departament Planowania Grand Rapids do złożenia skargi.
Miasto napisało wtedy do Johnny’ego Branna, właściciela, informując go, że znaki pamiątkowe i flagi upamiętniające zabitych policjantów i żołnierzy są sprzeczne z miejskimi rozporządzeniami. Brann będzie musiał zapłacić grzywnę, jeśli nie zdejmie znaków.
Chociaż miasto nalegało na przestrzeganie przepisów, Brann utrzymywał, że jego wystawa była koniecznym sposobem na okazanie uznania i szacunku dla funkcjonariuszy policji i czynnego personelu wojskowego.
„Te flagi pozostają na budynku, nie zostaną zdjęte. Chodzi o wsparcie wojska i organów ścigania” — powiedział Johnny Brann, właściciel Brann’s Steakhouse, w wywiadzie dla Fox17.
Znaki oddają hołd Davidowi Warsenowi Jr. z Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, Robertowi Kozminskiemu z Departamentu Policji Grand Rapids, Ericowi Burriemu z Armii Stanów Zjednoczonych, Trevorowi Slotowi z Departamentu Policji Walker i Kevinowi Marshallowi z Policji Stanowej Michigan.
Znaki te mają ogromne znaczenie dla ich rodziny, a decyzja miasta o ich usunięciu była poważnym ciosem dla rodzin, które już i tak borykały się z problemami. Na znakach widniało nazwisko Davida Warsen Jr., żołnierza Navy SEAL, który zmarł w 2012 roku podczas służby w Afganistanie.
„Jeśli porozmawiasz z większością osób, które straciły dziecko, najważniejszą rzeczą, jaką powiedzą, jest to, że nie chcesz, aby ich pamięć została zapomniana” — powiedział Warsen Sr dla MLive i dodał:
„Możliwość zobaczenia flagi, gdy przechodzę obok… daje mi ogromną radość, wiedząc, że ludzie myślą o moim synu, a jego pamięć wciąż żyje”.
Nic dziwnego, że biorąc pod uwagę symboliczne znaczenie flag, dyskusja bardzo szybko stała się gorąca. Wielu innych, w tym funkcjonariusze organów ścigania i rodziny zmarłych żołnierzy, wyraziło Johnny’emu duże wsparcie.
„Wspieramy go w 100%. Dla nas jako policjantów wiele znaczy możliwość spojrzenia w górę i zobaczenia tych flag oraz upamiętnienia poległych”, według Andy’ego Bingela z GRPD Police Officer’s Association.
Urzędnicy miejscy nalegali, że ekspozycja restauracji Leonard St. narusza przepisy strefowe, podkreślając, że problem dotyczy ilości, a nie treści.
„Nie regulujemy treści. Ma on prawo wynikające z pierwszej poprawki do konstytucji do umieszczania na swoich znakach tego, co chce. My regulujemy liczbę, rozmiar i rozmieszczenie znaków”, powiedziała Suzanne Schulz, dyrektor zarządzająca ds. projektowania i rozwoju miasta Grand Rapids.
https://www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fbranns%2Fphotos%2Fa.122247667810225%2F753467871354865%2F%3Ftype%3D3&show_text=false&width=500
Przedstawiciele miasta stwierdzili, że chociaż chcieli rozwiązać problem poprzez komunikację, istniały przepisy, których należało przestrzegać. Na stronie internetowej miasta Grand Rapids podano, że wnioskodawcy muszą zapłacić opłatę w wysokości 1349 USD, aby mogli zostać rozpatrzeni pod kątem odstępstwa od przepisów dotyczących znaku.
Johnny wyraził zamiar ubiegania się o odstępstwo od przepisów dotyczących strefy, ale nawet jeśli zostanie odrzucony, przysiągł, że nie usunie pomnika. Powiedział, że zapłaci grzywnę, jeśli będzie musiał.
„Jedynym sposobem, w jaki to zadziała ku mojemu zadowoleniu, jest pozostawienie flag i nazwisk poległych bohaterów na swoim miejscu. Zasługują na to, by tam być i nie zamierzam ich przenosić” – powiedział Brann.
Ciekawe, że Brann postanowił zdjąć kilka banerów z wystawy podczas trwającej dyskusji. Po doniesieniach, że niektórzy członkowie społeczności uznali banery za polityczne i budzące sprzeciw, podjęto takie działanie.
„Najwyraźniej niektórym osobom się to nie podobało i z szacunku zdjąłem je” — powiedział, dodając: „Nie zdejmę flag”.
Wiele osób było teraz zainteresowanych tym, jak potoczą się sprawy. Niezależnie od opinii na ten temat, odwaga i niezłomna postawa Johnny’ego zostały bardzo docenione. Jednak w pewnych sytuacjach słabsi nadal muszą podporządkować się prawu.
Na szczęście przedstawiciel stanu Jason Wentworth, weteran armii Stanów Zjednoczonych z Clare, zobaczył tę krótką historię i zwrócił na nią uwagę. Następnie sponsorował projekt ustawy nr 6063, aby zmienić ustawę Michigan Zoning Enabling Act. Wentworth lubił szybko załatwiać sprawy. Przez pięć lat służył jako oficer żandarmerii wojskowej, w tym podczas misji w Korei Południowej.
„Chciałem sprawdzić, czy to ma charakter lokalny, czy dzieje się w całym stanie” – powiedział Wentworth w 2019 r. dla MLive.
Chociaż istnieją inne lokalne władze z podobnymi ograniczeniami zakazującymi flag i znaków, odkryłem, że nie jest to powszechny problem. Mogę to częściowo zrozumieć, ale uważam za niezrozumiałe, że flaga lub baner honorujący pierwszych ratowników, policję, strażaków lub bohaterów wojennych poległych na służbie byłby zakazany.
„Firmy powinny być honorowane i szanowane za ich eksponowanie, a nie zakazane”.
Rick Snyder, były gubernator, podpisał ustawę tuż przed końcem roku, która zabrania lokalnym władzom uchwalania rozporządzeń strefowych regulujących znaki na lub w budynku ku czci funkcjonariuszy organów ścigania, strażaków, personelu medycznego, członków sił zbrojnych USA lub weteranów USA, którzy stracili życie podczas wykonywania swoich obowiązków.
Po uchwaleniu ustawy Jason Wentworth został zapytany, czy właściciele firm będą mogli skorzystać z nowego prawa.
„To nie będzie problem, ponieważ po prostu nie jest” — powiedział. „Zdrowy rozsądek mówi, że to się nie stanie, a jeśli tak się stanie, zajmiemy się tym wtedy. Nie zobaczycie zmian w społeczności, ale zobaczycie, że te flagi pozostaną w górze. A jeśli inni będą chcieli zrobić to samo, mogą” — odpowiedział.
Ostatecznie Johnny Brann nigdy nie nałożył na miasto żadnych grzywien. Nigdy też nie szukał wyjątku, aby obejść rozporządzenie. Zamiast tego wykorzystał prawie 4200 dolarów, które wpłacili jego fani, aby zapłacić za spór prawny. Ponadto Johnny powiedział, że cała ta próba dała mu więcej „wiary i zaufania do naszego ustawodawcy”.
Brann oświadczył: „To nigdy nie dotyczyło mnie”.
Dotyczyło to rodzin poległych wojowników. Oni po prostu chcą, aby ich chłopcy zostali zapamiętani, a ja nie zamierzałem na to pozwolić.
Oczywiście utrzymanie powiewających flag było również wielkim sukcesem Warsena Sr.
„Najważniejsze jest to, że wszyscy polegli bohaterowie są tutaj wspominani”, powiedział Warsen Sr. „To robi wiele dobrego nie tylko dla mnie, ale dla całej mojej rodziny i przyjaciół, aby uczcić mojego syna. Doceniam wysiłek Johnny’ego, a (ustawodawcy) podjęli tę decyzję właściwie”.