Anya szła zwykłą drogą przez dziedziniec swojego domu, pogrążona w myślach.
Minęły dwa lata od śmierci jej narzeczonego, Igora.
Planowali ślub, byli szczęśliwi, ale tragedia wydarzyła się zaledwie tydzień przed uroczystością. Anya z trudem pogodziła się ze stratą i dopiero niedawno zaczęła powoli wracać do życia.
Przechodząc obok koszy na śmieci, nagle się zatrzymała. Coś w sylwetce dozorcy, który pracował z workami na śmieci, wydało jej się znajome. Był ubrany w zwykły mundur, z czapką naciągniętą nisko na czoło, ale jego ruchy, postawa, wszystko to przypominało jej kogoś bardzo bliskiego. Serce Anji przyspieszyło, ale starała się przekonać samą siebie, że to tylko zbieg okoliczności.
Kiedy jednak mężczyzna podniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały, Anya zamarła w miejscu. To był Igor. Była pewna na sto procent – jego twarz, oczy, które znała lepiej niż własne. To było jak sen. Ale to nie mógł być sen. Igor zginął w wypadku samochodowym, była na jego pogrzebie, widziała trumnę, żegnała się z nim. Mimo to jej narzeczony stał przed nią, jakby te dwa lata nigdy się nie wydarzyły.
Anya podeszła do niego powoli, nie odrywając od niego wzroku, nie wierząc własnym oczom. Ale on, jakby czytając w jej myślach, odwrócił wzrok i powiedział cicho: „Wiedziałem, że pewnego dnia mnie rozpoznasz, Anyo. Ale nie jest tak, jak myślisz.” Nie mogła wydusić z siebie słowa, jej serce wahało się między radością a strachem. „Po tym wypadku… straciłam wiele rzeczy. Pamięć, dokumenty. Zostałam uratowana, ale byłam inna. Nie mogłam wrócić do ciebie w takim stanie. I oto jestem, nie jestem już tym Igorem, którego kochałaś.