- Kochanie, zadzwoń do mamy na wieś – powiedziała moja teściowa z lekkim chichotem, mrużąc oczy. – Niech przyjeżdża, właśnie zwolniłam sprzątaczkę.
- Nareszcie będzie miał kto sprzątać.
Katia zamarła w miejscu, gdy usłyszała te słowa.
Wydawało się, że to proste zdanie, ale było przepełnione pogardą i upokorzeniem.
Jej teściowa nigdy nie ukrywała swojego stosunku do Katii i jej rodziny, uważając ich za niewystarczająco „godnych” dla jej syna, a teraz nawet nie próbowała ukryć swojego sarkazmu. Wydawało się, że celowo szuka sposobów, by zranić Katię, przypominając jej o jej prostym pochodzeniu.
- Mama tu nie przyjdzie – odpowiedziała stanowczo Katia, choć jej serce wrzało. – I szczerze mówiąc, nie potrzebujesz tu sprzątaczki. Poradzę sobie.
Teściowa prychnęła, wciąż patrząc na Katię.
- Zobaczymy, jak sobie poradzisz, kochanie – powiedziała z nutą powątpiewania – ale pamiętaj, kto tu rządzi.
Ta rozmowa była kolejną kroplą w kielichu cierpliwości Katii. Zdała sobie sprawę, że będzie musiała walczyć nie tylko o swoje miejsce w tym domu, ale także o swoją godność.