Muzyk rzadko wypowiada się na temat swojej żony.
Tym razem potwierdził jednak krążącą plotkę o tym, w jaki sposób doszło do ich pierwszego spotkania.
Czy było romantycznie?
Aleksandra Kwaśniewska i Kuba Badach pobrali się we wrześniu 2012 roku. “Ślub stulecia” odbyła się w Katedrze Polowej Wojska Polskiego na warszawskiej Starówce. Wesele natomiast zorganizowali w luksusowym hotelu Narvil w Serocku. Bawiono się w sali balowej na 1200 osób oraz w ogrodzie, który może pomieścić 800 osób.
Później Adam Sztaba chwalił się, że świeżo upieczeni małżonkowie poznali się u niego w mieszkaniu.
Bardzo marzyliśmy [z Dorotą Szelągowską, ówczesną partnerką Sztaby – przyp. red.] o tym, by Ola i Kuba poznali się. Zaprosiliśmy ich kiedyś do siebie. Wszystko zaczęło się więc na naszym balkonie. Teraz to mogę powiedzieć – wyznał w RMF FM.
Jak Kuba Badach poznał Olę Kwaśniewską?
Nie jest to jednak prawda. Krążyła jeszcze inna plotka o tym, w jaki sposób Kuba poznał swoją żonę.
I ta plotka jest prawdziwa. Przeczytałem kiedyś, że poznaliśmy się na koncercie Ani Karwan. To nie jest prawda. Poznaliśmy się w Radiu Zet. Moja żona kończyła wtedy jakiś wywiad, a ja szedłem do studia, by opowiedzieć o płycie z piosenkami Zauchy. Minęliśmy się na korytarzu. A że miałem w ręce kilka egzemplarzy, które mogłem rozdać dziennikarzom w prezencie, więc jeden jej wręczyłem. 12 lat temu nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałbym, że ten album będzie dla mnie tak ważny – że tak odmieni moje życie – wspominał w rozmowie z Plejadą.
ZOBACZ: Jolanta Kwaśniewska szczerze o mężu córki. Takich słów nikt się nie spodziewał!
Reklama
Małżonkowie nigdy nie pokazują się razem. Ich wspólne zdjęcia można zobaczyć tylko na Instagramie. Aleksandra zdaje sobie jednak sprawę, że oboje są osobami publicznymi i nie unikną rozgłosu.
ZOBACZ WIDEO:
Bardzo chcieliśmy uniknąć robienia z naszego ślubu sensacji, ale dość szybko musieliśmy pogodzić się z tym, że tego nie unikniemy. Paradoksalnie, ledwo wyszliśmy ze spotkania z prawnikiem, którego radziliśmy się, jak walczyć o prawo do prywatności, już czytaliśmy, że odwiedziliśmy kancelarię prawną, żeby podpisać intercyzę. Zrozumieliśmy, że to bez sensu. Im mniej mówimy, tym więcej o nas piszą – stwierdziła w magazynie “Vivie!”.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama