3 grudnia w Pałacu Lodowym w Petersburgu odbył się finałowy tegoroczny koncert 60-letniego Grigorija Lepsa.
Wydarzenie przerodziło się w brzydki skandal, który zszokował nawet najbardziej zagorzałych fanów artysty.
Grigorij Wiktorowicz najwyraźniej nie był zadowolony z jakości dźwięku – podczas wykonywania piosenki „The Best Day” piosenkarz nieoczekiwanie przerwał, po czym z zalotami rzucił mikrofon na podłogę.
Film z zdarzenia natychmiast stał się wirusowy w sieciach społecznościowych; został opublikowany przez kanał Mash Telegram.
„Bardzo dramatyczny Grigorij Leps na koncercie w Ledovoy:
artysta był tak zdenerwowany własnym występem, że przerwał finałową piosenkę w środku i wyładował swoją złość na mikrofonie i okularach” – wskazują autorzy.
Według fanów, gdy fan podszedł do sceny, aby złożyć kwiaty i zrobić sobie selfie, piosenkarka powiedziała:
„Po co robisz zdjęcia, i tak nikt nie uwierzy, że się ze mną przyjaźnisz. Gdzie zamierzasz powiesić to zdjęcie, w toalecie?”
Ponadto wykonawca zrobił uwagę innemu fanowi, który również chciał podejść do sceny, gdy Leps nie skończył jeszcze utworu.
Goście występu w Petersburgu byli także oburzeni faktem, że Grigorij zapowiadając hit „Wyjadę do Londynu” powiedział wulgarnie:
„Piosenka opowiada o mieście, do którego nas nie wpuszczą, jeśli go nie zdobędziemy”.
Koncert zakończył się jeszcze gorzej. Artysta zaśpiewał na bis, choć w połowie utworu przerwał, potrząsnął głową, pokazał kciuk na znak aprobaty i rzucił mikrofon na podłogę, po czym po prostu opuścił scenę.