Moja mama zmarła na raka 8 miesięcy temu. Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o nowej kobiecie mojego ojca, zagłuszyłem cały ból w środku, a nawet zacząłem w czymś pomagać tacie.
Pomogła mu wybrać prezent dla niej na Nowy Rok.
Potem była osobista znajomość. Zrozumiałam, że niezależnie od tego, jak bardzo kochałam moją matkę, życie toczy się dalej.
Moi rodzice byli właścicielami dwóch domów: pierwszego, w którym mieszkał mój tata i mój 17-letni brat, oraz drugiego, w którym mieszkali moi dziadkowie. A także mieszkanie, w którym mieszkamy z mężem. Tata zaczął nalegać, abyśmy zrzekli się udziałów w spadku, które przysługiwały nam po śmierci mamy. Chciałem, żeby odmówili na jego korzyść, aby cały majątek połączyć w jedną całość, bo tak czy inaczej ja i mój brat zostaniemy spadkobiercami po jego śmierci.
Potem to pytanie całkowicie ucichło. A dziś natknąłem się na artykuł, że jeśli w ciągu 6 miesięcy nie zgłosisz się po spadek, to go stracisz. Okazuje się, że tata po prostu po cichu przejął spadek, nikomu o tym nie mówiąc. Wcześniej powiedział, że chce przenieść mieszkanie na mnie. A teraz mówi: „Na razie nie będę tego przepisywać. Może teraz z mężem zbudujecie dom i mieszkanie nie będzie Wam potrzebne.” Wynajmujemy mieszkanie mężowi, ale mieszkamy w tym.