Wszyscy bali się Poliny Andreevny.
Dziś po raz kolejny ostro skrytykowała pracowników.
Spotkanie było burzliwe, w podniesionym tonie, przypominało raczej jednoosobowe przedstawienie.
Dyrektorka spoglądała na jednego z obecnych i zaczynała się mu przyglądać. Kobieta nie była nieśmiała w wyrazie twarzy, nawet nie starała się zachować taktu. Można było odnieść wrażenie, że królowa zebrała swoich wasali i przypomniała im, że nie są warci jej małego palca…
Ludzie siedzieli z wciągniętymi ramionami, podświadomie myśląc, że w ten sposób staną się mniejsi, a ta potężna wściekłość ich nie zauważy…
I nagle zadzwonił telefon Poliny Andreevny…
Wszyscy podskoczyli ze zdziwienia…
To był nonsens!
Reżyser zawsze żądał, aby na spotkania przychodzić bez telefonów i wyłączać dźwięk.
Sama Polina Andreevna przestrzegała tej zasady, dając przykład swoim podwładnym, ale tego dnia najwyraźniej zapomniała o telefonie…
Patrząc na ekran, niedawna „wściekłość” w mgnieniu oka odmieniła jej twarz…
Pojawił się na nim przestraszony, trochę dziecięcy wyraz twarzy…
W pierwszej sekundzie wszyscy myśleli, że przynajmniej jakiś minister dzwoni do Poliny Andreevny…
Reżyserka chwyciła telefon drżącą ręką (nawet nie próbowała ukryć wzruszenia), zupełnie zapominając, gdzie jest…
To, co usłyszeli następnie pracownicy, wielu zszokowało.
Nikt z obecnych nie słyszał nigdy, żeby Polina Andreevna mówiła tak winnym i obłudnym głosem:
- Mamo? Moja droga! Przepraszam… nie zadzwoniłem… Dużo pracy… Co? Czy czujesz się źle? Zaraz tam będę!
Polina Andreevna podskoczyła i dopiero teraz przypomniała sobie pracowników…
Spojrzała na nich obojętnym spojrzeniem i bez słowa szybko wyszła z gabinetu…
-Co to było? – ktoś zapytał…
„Okazuje się, że ona też ma matkę…” – brzmiała odpowiedź…
Polina miała jedenaście lat, kiedy jej ojciec opuścił rodzinę.
- On mnie zdradził! Znalazłem kolejnego! – matka krzyczała w szale, nie pamiętając siebie z urazy i żalu, – Nienawidzę go!
Polina spojrzała na matkę, nie do końca rozumiejąc, co mówi, i trzęsła się ze strachu jak liść…
Jeszcze niedawno żyli inaczej…
Mama i tata kochali się i kochali swoją jedyną córkę. Rozpieszczali ją, tata cały czas nosił ją na rękach, a matka…
Mama powiedziała, że nigdy w życiu nie widziała piękniejszej dziewczyny i była bardzo dumna, że ma taką córkę…
A teraz…
Teraz mama cały czas płacze, wykrzykuje niezrozumiałe, okropne słowa i patrzy na Polinę obcymi, pustymi oczami…
„Zobacz, jaka zła jest mama” – szepcze do Poliny przyjaciółka mamy – „jej serce po prostu pęka… Może nawet umrze… Musisz się nią opiekować…”
Przestraszona tymi słowami Polina poczuła przeszywający ją od środka chłód, jakby drzazga z bajki o Królowej Śniegu (właśnie ją przeczytała) wbiła jej się w oko.
W mojej małej główce pojawiła się myśl, stała się ogromna i całkowicie pochłonięta:
„Muszę ratować moją matkę!”
W tym momencie zakończyło się dzieciństwo i młodość Poliny.
Dziewczyna ma główny cel…
I zaczęło się zupełnie inne życie…
Źródło: https://clck.ru/3CD9V6
Podczas gdy jej matka cierpiała, dziewczynka sprzątała mieszkanie najlepiej, jak potrafiła, poszła do sklepu i powoli zaczęła gotować.
Bardzo się starała, ale nie mogła zadowolić matki.
Ona, patrząc na posłuszną, troskliwą córkę, bardzo podobną do ojca, wpadła we wściekłość. Krzyczała, przeklinała wszystko na świecie i groziła, że wyśle Polinę do sierocińca, żeby już nigdy nie widziała swojej „paskudnej” twarzy…
Polina w milczeniu, w tajemnicy ocierając łzy, słuchała, czekała, aż mama się uspokoi, usiadła obok niej i głaszcząc ją jak mała dziewczynka po głowie, uspokajała ją:
- Mamo, wszystko będzie dobrze, nie płacz… Damy sobie radę…
Któregoś dnia niechcący dodała:
- Może tata wróci…
Co tu się zaczęło!
- Kto?! Jaki tata?! Nie masz żadnego taty! Ten zdrajca nigdy nie stanie na progu mojego domu!
Polina nie przypominała jej już ojca: troskliwie o siebie dbała…
A za domem…
I dla mamy…
Nawet nie pomyślała: jak mama radzi sobie bez niej w pracy?
Dziewczynka jest przyzwyczajona do tego, że w domu niemal całkowicie służy mamie: po prostu nie idzie z nią pod prysznic…
I tak: daj, przynieś, kup, umyj, umyj, ugotuj i… CILCZ!
Mamy nie interesowały oceny córki ani jej nastoletnie życie…
Wręcz przeciwnie: całkowicie zignorowała Polinę…
Przypomniałem sobie, kiedy czegoś potrzebowałem lub nie chciałem tego zrobić sam…
Polina nawet się nie jąkała, że niedługo matura: mama nie powinna się martwić… Przemilczała też to, że chce się dalej uczyć…
Wszystko zrobiła sama: dostała pracę, zapisała się zaocznie…
Dyplom i jednocześnie awans otrzymała…
I nagle jej kariera nabrała rozpędu…
Mama, zdając sobie sprawę, że jej córka zaczęła nieźle zarabiać, usiadła jej mocno na szyi… Wyszła z pracy i zaczęła intensywnie „chorować”…
Polina wzięła wszystko za dobrą monetę.
Przyzwyczaiła się do zaufania swojej matce.
Strach, który kiedyś w niej zadomowił się, nigdzie nie zniknął, choć minęło ponad trzydzieści lat…
Przez lata mojej matce nawet nie przyszło do głowy, że mogłaby jakoś ułożyć swoje życie. Wybrała dla siebie drogę oszukanego cierpiącego…
Tę samą drogę narzuciła swojej córce.
Polina nie umawiała się z chłopakami, nie chodziła na imprezy młodzieżowe: nie mogła zostawić matki samej…
Wtedy nie weszła w żaden związek: matka nie powinna się martwić, jest w złym stanie zdrowia, może nie lubić swojego wybrańca…
W rezultacie w wieku pięćdziesięciu lat Polina pozostała sama. A raczej z mamą i pracą. W końcu ktoś musi zarabiać…
Jak to się stało, że w pracy Polina zaczęła naśladować zachowanie matki, sama nie wiedziała. Właściwie nie miała innego przykładu…
Ale nawet po zostaniu dyrektorką dość dużego przedsiębiorstwa Polina pozostała w środku… przerażoną dziewczyną, która zbyt wcześnie stała się dorosła i przyzwyczaiła się do przetrwania…
A także moja mama… Zawsze mówiła, że ludziom nie można ufać…
Że szukają tylko okazji, żeby zdradzić, okraść, zemścić się…
I co dziwne: pomimo swojego wykształcenia, doświadczenia przywódczego, umiejętności zawodowych i innych talentów, Polina Andreevna natychmiast zamieniła się w małą dziewczynkę, gdy tylko zobaczyła lub usłyszała swoją matkę…
O zmianie swojego życia